Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

„Babo – Historia Haftbefehla” | Haftbefehl: Wszyscy mówią o kokainie, tylko nie my.

„Babo – Historia Haftbefehla” | Haftbefehl: Wszyscy mówią o kokainie, tylko nie my.
Offenbach - Frankfurt - Netflix: Portret artysty jako młodego rapera.

Od czasu premiery filmu dokumentalnego „Babo” na Netfliksie wszyscy mówią o nadużywaniu narkotyków przez Haftbefehla. Ale dlaczego nikt już nie wspomina o niegdyś wysoko cenionych tekstach rapera z Offenbach? „Nd-Feuilleton” zaprasza do analizy jego poezji i poszukiwania literackiego talentu w gangsterze.

Dzwoni telefon: »069« z mixtape’u »Uncensored« (2015)

Hafti był hojnie chwalony – wszyscy, od otwartego studenta germanistyki po wyrafinowanych krytyków kultury z głównego nurtu mediów, byli wśród klakierów – za jego „zakodowane” teksty. Bardzo zwięzłe, rzeczywiście. Publiczność o literackich skłonnościach i wysokiej tolerancji na dźwięk zapuściła się więc w palimpsesty z płaskowyżu Offenbach i uznała je za dobre.

Kiedy słucham „069”, tego nieoficjalnego hymnu prowincjonalnego regionu metropolitalnego Main, skupiam się na tych kodach, na szyfrach i symbolach w bełkotliwym, wymuszonym tekście. Tak jak niektóre wersy Hölderlina pozostają przede mną ukryte w pełnym znaczeniu, tak wiele pozostaje niejasne w tym doświadczeniu słuchowym. Czym są Azzlacks , nie wiem.

Kiedy Hafti rapuje o drapaniu się po „Yaraku”, przynajmniej nie trzeba uczyć się tureckiego, żeby poczuć potrzebę, by chociaż umyć ręce. Fakt, że w utworze wykorzystano numer kierunkowy Frankfurtu i Offenbachu, sprawia, że ​​słuchacz może go stosunkowo łatwo rozszyfrować.

Mniej zakodowany, bardziej otwarcie mizantropiczny, muzyk pyta, czy ktoś jest „niepełnosprawny” i radzi słuchaczowi: „Pieprzyć ich matki, okaleczać je!”. A w bardziej prozaiczny i bezpośredni sposób oznajmia: „Teoria Rothschilda, teraz są mordowani”. Można podejrzewać, że ta odrobina kokainy to chyba najmniejszy z problemów tego człowieka. Ale jakiś półwykształcony idiota na pewno się pojawi i pomyli to z poezją zaangażowaną społecznie. Erik Zielke

Trening autogenny: »Yesterday Gallus – today Charts« z albumu »Azzlack Stereotyp« (2010)

Albert Mangelsdorff, Jürgen Grabowski , Sven Väth i Aykut Anhan jako Haftbefehl – ​​wielcy artyści z Frankfurtu nad Menem? Hmm, Grabowski pochodzi z Wiesbaden, a Väth i Haftbefehl z sąsiedniego Offenbach. Jest ono znacznie mniejsze, biedniejsze i konsekwentnie brzydkie, połączone węzłem autostradowym. Liczy się tylko Frankfurt. Tak jak Haftbefehl ujął to w swoim intertekstualnym utworze przewodnim Chabo-Babo z 2012 roku: „Cipko, nie waż się tu robić zamieszania, Rudi/ Nic wspólnego z Hollywood, Frankfurcie, bracie”.

Na swoim debiutanckim albumie z 2010 roku wygłosił programowe oświadczenie: „Wczoraj w Gallus / dziś na listach przebojów / nawet jeśli mój album nie osiągnie statusu złotego, bracie / niemiecki rap jest skończony”. I „prawdziwy wstyd”, bo reszta sceny rapowej „to Fiat, a moja to Porsche”, jakby porównywać Offenbach i Frankfurt.

Galluswarte we Frankfurcie to niby-malownicza wieża, miejsce spotkań pijaków, obiboków i innych narkomanów. Dla Haftbefehla, tego niespokojnego ducha, dzieje się tu zdecydowanie za mało. „Nie gadam dużo / uwierz mi, bracie, strzelam / z automatu Hayabusa”. Jest strzelanina, seks i kokaina – główne tematy niemieckiego rapu, które Haftbefehl również rytualnie eksploatuje. Czy on myśli, że inaczej nie rozpoznałbyś tego gatunku? „Patrz, bogacę się i wciąż gram na całego / i pieprzę wszystkie dziwki stąd do Rzymu”. Jest też „córka George'a Busha” i „Rihanna na rowerze wodnym”. Totalna przesada. To jak trening autogenny: jego klisze są tak ciężkie, że stają się coraz cięższe, aż stają się melancholijne. „FAZ” dostrzegł w nim T. S. Eliota, Ezrę Pounda i Christiana Morgensterna. Wierzycie w to? „To styl celebrytów, wakacje na Barbadosie” – rapuje Haftbefehl. Gdzie on w ogóle jest? Wczoraj listy przebojów, dziś Dubaj. Christof Meueler

Wędrówki po domu jednorodzinnym: »Conan x Xenia« z »Białego albumu« (2020)

Jest jedna scena w historii „Babo” (nie, nie, nie, nie ta w hotelu), która wystarcza, by zrozumieć ducha niemieckiego gangsta rapu. Cała ta gadka o penisach, które chcą gdzieś się znaleźć, o broni i samochodach, to (niespodzianka!) bardziej komedia stand-upowa, coś pomiędzy gorączkowym snem a mokrym snem, niż biografia. Aykut Anhan mówi w zasadzie: Każdy, kto myśli, że zawsze obok mnie siedzi 20 nagich kobiet, jest po prostu nierozsądny.

Utwory takie jak „Conan x Xenia” doskonale to ilustrują. Po pierwsze, typowy rytm, brzmiący jak dzwony apokalipsy, uderza w słuchacza niczym tona cegieł. Potem następuje niepowtarzalny krzyk Haftbefehla: „Zbiję cię na miazgę, bez powodu, bez moralności / Jestem młody, jestem dziki, jestem aspołeczny”. To praktycznie to samo, co „Smells Like Teen Spirit” Nirvany, tylko z mniejszą liczbą przymiotników. Widać, dlaczego jest tak popularny. Brzmi porywająco, trafia prosto w sedno.

Mocny początek nagle załamuje się, gdy pojawia się diss, który, mówiąc wprost, kompletnie zawodzi. Hafti uważa nowy album rywala za „taki sobie” i kontynuuje: „Twoja muzyka przyprawia mnie o mdłości, jest katastrofalna”. Nawet Bushido potrafi lepiej. Nie wspominając o Nasie, 2Pacu czy wczesnym Eminemie. Ktokolwiek napisał, że Haftbefehl podniósł niemiecki rap do amerykańskich standardów, nie słyszał tych wersów.

Potem następuje typowa tyrada na temat kobiet, które wszystkie są pracownicami seksualnymi i są tu nazywane „dziwkami” tylko dlatego, że długie słowo w przeciwnym razie zaburzyłoby płynność. „Pieprzyć Rolexa, dziwko, daj mi Choparda”. To z kolei dość sprytna analogia, która zestawia talent artystyczny ze świadomością statusu, ale tak naprawdę działa tylko wtedy, gdy znasz nudne, nowobogackie hobby, jakim są zegarki. Następnie YouTuberka Shirin David rapuje krótko o brazylijskim podnoszeniu pośladków, co robi całkiem nieźle.

Najciekawszą częścią jest jednak haczyk nawiązujący do filmu „Conan Barbarzyńca” z Arnoldem Schwarzeneggerem (1982): „Pieprzyć Arnolda, jestem Conan Barbarzyńca”. Wiedząc, jak wygląda Haftbefehl – ​​który, w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów po fachu, z pewnością nigdy nie był na siłowni – można to interpretować jedynie jako bardzo udaną autoironię. Jednocześnie, i to jest typowe dla niemieckiego gangsta rapu, kilku żałosnych nieudaczników emocjonalnie dodaje sobie otuchy, gloryfikując twarde ciała i jeszcze twardsze dusze, wielokrotnie przepracowując nieobecną postać ojca, przeplataną brutalnymi doświadczeniami z młodości sprzed 20 lat. Przynajmniej całe to pozycjonowanie opłaca się domem z ogrodem na jakimś przedmieściu Stuttgartu. Christin Odoj

Gryphius króluje: »Mann im Spiegel« z albumu »Blockplatin« (2013)

To sytuacja skrajnie macho: siedzisz gdzieś sam, wszyscy cię zdradzili, kobiety i tak są do niczego, wszystko wydaje się martwe, poza potrzebą komunikacji. Od czasów „Wertera” Goethego jest to popularny literacki dylemat mężczyzn, którzy w głębi duszy są nieuleczalnymi maminsynkami. Liryczna osobowość Haftiego, oczywiście, zostaje jedynie entuzjastycznie podniecona, superfinałowa poza: wyciągnąć wielki pistolet, zniszczyć cały znany świat z wielkim hukiem – czyli własne ego. („Krzyczę „pieprzyć was wszystkich” i strzelam sobie w łeb z strzelby powtarzalnej”). Bum!

Utwór ma siłę oddziaływania, ale pomimo barwy i muzyki rapera, nie osiąga on olśniewającego bogactwa wielkiego, pierwotnego cierpiętnika Andreasa Gryphiusa, który definitywnie zdefiniował gatunek użalania się nad sobą już w 1640 roku swoim wierszem „Threnen in schwere Kranckheit” (Łzy w ciężkiej chorobie). Również tutaj człowiek, który uważa się za u kresu życia, dokonuje samooceny, wypowiadając złote wersy, takie jak „Nie odnajduję się już w sobie”, a Gryphius kończy się śmiercią narratora, którą z perspektywy narracyjnej trudno uzasadnić. Ale każdy, kto czyta starego mistrza, wyczuje również echo lekkiego uśmiechu, autoironii, której Haftiemu tutaj brakuje. Klaus Ungerer

nd-aktuell

nd-aktuell

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow